Wspomnienie dni 26, 27 października 2019 r.

Wspomnienie dni 26, 27 października 2019 r.

1. Ze zdziwieniem przyglądałem się obecnej modzie na parku trampolin. Jakiś 11-to czy dwunastolatek miał już kolczyk w uchu. Nieco wcześniej widziałem lekko starszego nastolatka który miał pomalowane paznokcie lakierem na czarno. Rozmawiałem o tym z N. który właśnie wygrał mistrzostwa Polski w jakimś rodzaju akrobacji. Oboje się nieco dziwiliśmy modzie na czarne paznokcie u facetów. N. pytałem o jego opinie o współczesnej modzie bo nosi na twarzy modne japońskie maseczki czy ma rodzaj chest riga na klacie. Naśmiewaliśmy się z chest riga firmy Alyx który kosztuje 580 euro- jakieś 2400 złotych, co jest przesadą jak za męską torebkę na klatkę piersiową z modnym zapięciem spotykanym w rollercoasterach. N. pytałem o to ile ma par butów bo jego koledzy mają kosztujące 900 czy tysiąc dwieście złotych adidasy typu dżizi.  I to mają takie wersje kosztujące na ebeju po kilka tysięcy złotych. 

2. O jedenastej w nocy oczy mi się zamknęły, odmówiły posłuszeństwa mimo że byłem na imprezie. Na szczęście grano akurat jakąś muzę relaksacyjną i kazano czy też pozwolono kłaść się na ziemi. Nie dane mi było pospać. Najpierw kłuł mnie w bok kolega który się nudził i którego długim przekonywaniem wyciągnąłem na imprezę- na której właśnie zasypiałem zamiast zadbać by mój towarzysz się nie zanudził w nowym dlań miejscu. Później dano mi nieco spokoju bo byłem poduszką dla A. która się o mnie oparła. 

Po jakimś czasie A. próbowała przedstawić mnie swoim przyjaciółkom ale nie wdałem się w rozmowę. Doniesiono mi co swoim przyjaciółkom o mnie powiedziała- przypisała mi jakieś choroby, mówiąc o mnie że jestem autystą- bo oto bawię się na parku trampolin czy tańczę w miejscu gdzie oprócz mnie na taniec zdecydował się tylko jakiś bobas podskakujący przy rodzicach. To są wg niej symptomy choroby. Ja sam zaś jestem dumny z duszy dziecka które w sobie kultywuję. 

Nie wiedziałem co zrobić- dopiero po licznych dyskusjach z kolegami którzy wydawali swoje opinie na temat tego typu sytuacji, zdecydowanie poprosiłem A. byśmy sobie dali spokój z relacją na czas jakiś. 

Jej opinia że wymagam leczenia- wydała mi się dość nienawistna. Próbowałem dociec czy zrozumieć czemu oczernia mnie przed koleżankami - skoro byliśmy wówczas razem. Smutne to było i mnie po prostu przeraziło. Gdy z nią rozmawiałem po fakcie- tym razem miała już rozpoznane u mnie jeszcze inne schorzenie i zalecała mi podjęcie terapii. 

Mam się leczyć. To ostatnie jej słowa jakie pamiętam z naszego rozstania się. Rozpadu relacji którą kilkanaście razy próbowaliśmy naprawiać. Teraz pewna ostateczna granica została przekroczona. Coś we mnie pękło. Nie wiem czy moje uczucie wobec niej aby nie prysło na zawsze. Poczułem się bowiem jak ugodzony w plecy nożem. Obgadywany i poniżany przez osobę po której się tego nie spodziewałem. 

Twierdziła że tak powiedział jej S. z którym mieszkałem w jednym pokoju- i skoro on może mi tak mówić- to ona tylko jego diagnozę moich jednostek chorobowych powtarza. Ale S. może takie opinie o mnie wydawać- to prawo kogoś kto mieszkał ze mną w jednym pokoju, przecież nie jest moim bojfriendem i nie oczekuję od niego jakiegoś uczucia czy zbytniej troski o moje dobre imię. Ona- niby darząca mnie uczuciem i tworząca ze mną raczej wstępny i jeszcze płytki związek - w mojej opinii nie powinna rozgłaszać opinii które mnie poniżają. Na szczęście nie powiedziałem jej zbyt wiele o sobie bo pewno zarazby o wszystkim widziały jej koleżanki. Uff. 

Opowiadałem znajomym o kolejnym moim uczuciowym niepowodzeniu. J. z którą chodziłem na spacery niemal co wieczór- po kilku miesiącach nawet nie skojarzyła kim jestem gdy do niej zadzwoniłem. A teraz kolejna taka sytuacja...

Adam Fularz 








Komentarze