Zarzucają rządowi bicie demonstrantów pałkami za pomocą wynajętych tajniaków
W okolicach 11 listopada przypominam sobie obrazek kiedy to relacjonując demonstrację kłaniałem się zawodowym prowokatorom którzy wydali mnie się jacyś mi znani.
Pamiętam raz całą grupę tajniaków którym machałem kiwając głową na powitanie. Zawsze można było zobaczyć te same osoby i te same twarze. Zawsze można było zobaczyć ich w akcji. Czy władze były takie czy siakie- prowokowano od dawna.
Tym razem znowu pojawiają się -może ci sami jak co roku. Oto jeden z opisów:
"Widziałam setki 'tajniaków' w bluzach z kapturem, którzy grupami przemieszczali się po mieście i czasem wyciągali teleskopowe pałki, żeby lać kobiety. Walili gazem po twarzach ludzi, którzy chcieli opuścić policyjne kotły. Puszczali też jakiś śmierdzący i duszący dym, po którym piekły oczy i gardło"
"Mińsk? Moskwa? Nie, tak wyglądała środowe protesty Strajku Kobiet w Warszawie, według relacji Magdaleny Filiks, posłanki Koalicji Obywatelskiej. Wobec protestujących policja użyła gazu i pałek teleskopowych, a zatrzymani mieli problem z dostępem do prawnika - wynika z rozmów, jakie przeprowadzili z nimi pracownicy Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur."'- opisuje w swoim njusletterze serwis wyborcza.pl
opr. Adam Fularz dla gazetawarszawska.pl
Komentarze
Prześlij komentarz